Centralny gwizdek – trenerski koszmar!

Miłe złego początki
Przez pierwsze 15 minut zamkniętego szkolenia wszystko wygląda normalnie. Ba, nawet lepiej. Zaczynamy się poznawać z uczestnikami. Jeden z nich jest nad wyraz konstruktywny. W chwili, gdy panuje raczej nieśmiałość, dużo mówi, modeluje aktywność. Procesowo – popycha grupę mocno do przodu.
Po kwadransie idylla się kończy. Coś, co przed chwilą było pozytywnym modelowaniem aktywności zamienia się w coraz większe zabieranie przestrzeni komunikacyjnej. Omawiana osoba w dalszym ciągu mówi tak, jakby była jedynym uczestnikiem szkolenia. Zaczyna opowiadać dowcipy. Bywa także „wywoływana” przez grupę – sporo osób adresuje do niej lub w jej kontekście, swoje wypowiedzi.
Po kilkudziesięciu minutach przychodzi czas na otwieranie do trenera swojego niezadowolenia z czegoś (temat dowolny). Trener przyjmuje wówczas często postawę słuchającą – w końcu należy się komunikować z osobami wyrażającymi niezadowolenie – to część procesu edukacyjnego. Tymczasem – nasz bohater im bardziej wysłuchiwany, tym głośniejszy, bardziej skrzywdzony czy niezadowolony. Frustracja dużej części grupy narasta, a trener jest uwikłany w kontakt z osobą, która właśnie obarczyła go odpowiedzialnością za I wojnę światową. Minuty mijają, szkolenie można już właściwie odłożyć na półkę: przesuperwizować i zapomnieć. No chyba że…
Czym jest Centralny Gwizdek?
Jest to rola grupowa. Na wykresie przestrzeni grupowej wg Roberta Balesa osiągałaby skrajne wyniki w skali ekspozycji, byłaby lekko dominująca i odbierana jako lekko przyjazna grupie. Mówiąc bardziej po ludzku: osoba w tej roli będzie sama więcej mówiła, pokazywała się niż reszta grupy razem wzięta. Będzie to odbierane dwuznacznie. Części zespołu się to nie będzie podobać, część to zaakceptuje, a wręcz będzie zachęcać.
Jest to jedna z ról świadczących o kłopotach wewnątrz zespołu, który ją wygenerował. Centralny gwizdek w zespole oznacza, że jest w nim dużo niewyrażonego napięcia i że z jakichś przyczyn uczestnicy szkolenia obawiają się o czymś mówić. Najczęściej – ze względu na lęk przed agresją – własną lub cudzą. Dzięki zachowaniom centralnego gwizdka jakoś czas płynie. Można się schować za nim, nie pokazywać swoich odczuć, emocji. Nie trzeba się wówczas ze sobą konfrontować, poruszać niewygodnych tematów.
Kłopot trenera
To, jakie relacje panują w grupie naturalnej, którą szkolimy, to na ogół nie jest sprawą trenera. Ma on jednak zadanie – zrealizować szkolenie tak, by ludzie wynieśli z niego coś więcej niż tylko długopis. A centralny gwizdek bardzo nie pomaga w tym zadaniu. Uniemożliwia wręcz przeprowadzanie szkolenia, a co najmniej utrudnia mocno komunikację w grupie i omawianie zadań.
Co więc robić, trenerze?
Jeśli pracujemy w dwójkę, centralny gwizdek jest wyzwaniem dla trenera procesowego. Jeśli jednak pracujemy pojedynczo, musimy za wszelką cenę usunąć centralnego gwizdka „centrum grupy”. Nie dyskutować z nim, nie dawać dojść do głosu, nie pozwalać wychodzić do scenek. A już na pewno nie słuchać, jakie ma do nas zarzuty. Bo im bardziej w niego „dmuchamy”, tym on jest głośniejszy. Jest to jednak trudne z co najmniej 2 powodów.
Po pierwsze: działamy wbrew dużej części grupy. Ta osoba po coś tak się zachowuje – realizuje jakąś potrzebę grupową. Po drugie – wymaga to dużej wprawy by odróżnić centralnego gwizdka od spikera grupowego – osoby wyrażającej w imieniu grupy jakieś trudne emocje. Ze spikerem należy podjąć dialog, z gwizdkiem – wręcz przeciwnie.
Usuwanie gwizdka z centrum grupy odbywa się za pomocą komunikatów typu: „nie daje pan dojść do głosu innym osobom”; „pani nie może wziąć udziału w tej scence”; „jestem ciekawy co inni mają do powiedzenia”. Jak widzicie – są to komunikaty konfrontujące, po których ich adresat na pewno się na nas obrazi. Zacznie o tym mówić, a naszym zadaniem jest nie zwracać na to uwagi. Już zapewne czujecie, jakie to emocje będzie wzbudzało. Nie ma natomiast innej drogi. Grupa Wam specjalnie też w tym raczej nie pomoże, choć mogą też pojawiać się głosy wspierające dla trenera.
Konfrontacja z obajwem grupowym
Wzmacniająco może podziałać na trenera, gdy będzie pamiętał,
że nie konfrontuje się z osobą, a z „objawem grupowym”.
Konfrontacja na ogół wybija z roli centralnego gwizdka, co zwykle bywa konstruktywne dla osoby w tej roli. Jej też nie jest w niej łatwo – jest używana przez system grupowy do własnych celów.
Co dalej?
Gdy uda się wybić centralnego gwizdka ze swojej roli, zwykle w grupie panuje poczucie ulgi połączonej z niepokojem – co teraz będzie? Trener natomiast zostaje z całym spektrum nieprzyjemnych emocji, które skontenerował. Może mieć poczucie bycia używanym (nie takie nieadekwatne). Będzie się także wraz z grupą musiał zmierzyć z tym, czego się grupa tak bała, ale to już oddzielna historia. Bardzo się zwykle przydaje superwizja po takiej grupie, do czego serdecznie zapraszam. A gdyby ktoś chciał się dowiedzieć więcej o rolach grupowych rozumianych jako pole psychologiczne – więcej informacji na Szkole Trenerów STER
opracowanie: Tomasz Wojciechowski
powrót do listy